Bajkał Zimowa wyprawa nad Morze Syberii

Zawsze chciałem się tam znaleźć. Co więcej, chciałem doświadczyć zimy na Syberii. I dzisiaj mogę powiedzieć, że się udało. Dotarłem nad Bajkał, wraz z kilkoma innymi fotografami z Polski, na przełomie lutego i marca, w czasie, kiedy lód na jeziorze jeszcze mocno trzyma, a temperatury w nocy oscylują w okolicach -30 stopni Celsjusza. W ciągu dnia nie jest już tak groźnie i dla kogoś wychowanego w naszej szerokości geograficznej, a pamiętającego jeszcze "zimę stulecia", temperatury nie są zaskoczeniem. No chyba, że zaczyna wiać któryś ze słynnych wiatrów bajkalskich. Pomimo swych wdzięcznie brzmiących nazw, uzależnionych od kierunku z którego wieją, potrafią dać się ostro we znaki. Wierchowik, Barguzin, Kułtuk, Gornaja, Sarma to nazwy, które miejscowi wymawiają z szacunkiem. Najsilniejsze wiatry wieją w Przesmyku Olchońskim, w Zatoce Barguzińskiej i na północnej stronie cypla Duży Uszkanij. Namiastki tego ostatniego doświadczyliśmy wracając po lodzie z Dawszy na wyspy Uszkanie właśnie. Ale o tym później.

Wyspa Olchon jest największą wyspą na Bajkale. Jej długość to 71 km. Szerokość dochodzi do 12 km.

Po kilkunastu godzinach podróży, wliczając w to czterogodzinne oczekiwanie na przesiadkę w Moskwie, wylądowaliśmy w Irkucku. Plan był taki aby załatwić sprawy zaopatrzeniowe i jak najszybciej udać się na wyspę Olchon na Bajkale, do wsi Chużyr, która na trzy dni miała stać się naszą bazą wypadową. Z Irkucka do Chużyru jest ok 300km i pokonaliśmy je "marszrutką" w niespełna pięć godzin, chłonąc po drodze syberyjski krajobraz. W okolicach Irkucka dominował step, po którym w tej niskiej temperaturze przemieszczały się stada krów i koni. Im bliżej jeziora i bardziej pofałdowany teren tym więcej było lasów. Z rzadka mijane syberyjske wsie miały zabudowę w większości drewnianą. Co nie dziwi, zważywszy na dostępność tego budulca. Po drodze doświadczyliśmy także smaków buriackiej kuchni, a "pozy", czyli mielone mięso baranie w cieście, które swym kształtem przypominają trochę mały wulkan, stały się moim ulubionym daniem w czasie tego wyjazdu, z którym konkurować mógł tylko bajkalski Omul.

Tak zwany "zimnik", czyli droga wyznaczona na zamarzniętym jeziorze, łącząca Olchon ze stałym lądem.

Kiedy dotarliśmy do brzegów Morza Syberii, jak często nazywany jest Bajkał, czekało nas pierwsze zaskoczenie. Z literatury i opowieści tych, którzy byli nad Bajkałem zimą, wiedzieliśmy, że jezioro rzadko kiedy jest pokryte grubą warstwą śniegu. Śnieg pada tam w niewielkich ilościach i z reguły szybko jest zwiewany z powierzchni lodu przez silnie wiejące wiatry. W tym roku było inaczej. Śnieg pokrywał Bajkał białą pierzyną po horyzont. Wiedzieliśmy już, że fotografowanie czystego lodu z jego niesamowitymi fakturami będziemy musieli odłożyć na kolejny wyjazd. Po przesiadce ze zwykłej "marszrutki" do terenowego "uaz-a" zwanego "tabletką", a będącego tutaj podstawowym środkiem komunikacji, po raz pierwszy wjechaliśmy na lód.

"Tabletka" na lodzie

Nad Bajkał pojechaliśmy po zdjęcia. Każde z nas miało w głowie jakieś wyobrażenia na temat krajobrazu jakiego tam doświadczymy. Chcieliśmy utrwalić dla siebie i tych, którzy będą oglądać nasze prace, te ogromne przestrzenie, niesamowite faktury i kolory lodu. Po dotarciu na Olchon okazało się jednak, że taki sam plan ma więcej osób. A mianowicie jakieś trzy setki chińskich młodych ludzi, ze świetnym sprzętem, które o wschodzie i zachodzie słońca okupowało najbardziej fotogeniczna miejsca w okolicach Chużyru. Trzeba było sobie poradzić z tą sytuacją. Czy nam się udało? Nie mnie to oceniać.

Wieś Chużyr jest chętnie odwiedzana przez turystów. W jej pobliżu znajduje się ważne miejsce dla szamanizmu - Święta góra Szamanka.

Najważniejszym punktem pobytu nad Bajkałem był czterodniowy wyjazd na zamarznięte jezioro. Wiązał się z tym dreszczyk emocji. Wiadomo było, że wpisana jest w taki wyjazd odrobina ryzyka. Zdarzało się w poprzednich latach, że samochody wpadały w szczeliny. Nawet w czasie naszego pobytu nad Bajkałem wydarzyły się dwa wypadki, z których jeden zakończył się tragicznie. Było to co prawda daleko od miejsc, w których mieliśmy się znaleźć, ale emocje były. Pomimo obaw, perspektywa zobaczenia ogromnych przestrzeni, ciekawych form lodowych, odwiedzenia mało dostępnych miejsc i tego, że niewielu ludzi dociera w te rejony najgłębszego jeziora na świecie, przeważyła. Wybraliśmy się na lód z bardzo doświadczonym kierowcą i przewodnikiem w jednej osobie - Igorem.

W czasie tej wyprawy odwiedziliśmy wyspy Uszkanie znajdujące się na środku jeziora, gdzie mieszka tylko dwie osoby obsługujące stację meterorologiczną. Dzięki Igorowi było nam dane spróbować najbardziej znanej i cenionej ryby żyjącej w Bajkale, Omula. Ta endemiczna ryba z rodziny łososiowatych, żyje na głębokości ok 400-600 metrów i do niedawna stanowiła podstawę gospodarki rybackiej na Bajkale. W tej chwili wprowadzany jest właśnie trzyletni zakaz połowów dla odbudowania mocno nadszarpniętej populacji.

Odwiedziliśmy też wieś Dawsza, znajdującą się na terenie Barguzińskiego Zapowiednika, czyli najwyższej formie ochrony przyrody jaka funkcjonuje w Rosji. Barguziński Zapowiednik to najstarszy rezerwat istniejący w Rosji. Utworzono go w 1917 roku, dla ochrony bogactwa Syberii, jakim za czasów carskich były sobole. Przez dziesiątki lat bezrefleksyjnie eksploatowano populację tych zwierząt a dochody z handlu ich skórami trafiały bezpośrednio do carskiej rodziny. Kiedy sto lat temu tworzono ten rezerwat, na obszarze wielkości Polski doliczono się już tylko czterdziestu soboli.

Dawsza to wyjątkowa wieś. Pięknie położona na brzegu Bajkału, u stóp gór Barguzińskich, jest dzisiaj zamieszkana przez pięć osób. Są to pracownicy parku i dwie osoby obsługujące stację meterologiczną. W przeszłości było to miejsce zamieszkałe przez około sto dwadzieścia osób, w większości pracowników parku, które kontak ze światem miały tylko drogą wodną lub powietrzną. Do wsi nie można dotrzeć lądem. W 2002 roku władze uznały, że koszty utrzymania są zbyt wysokie. Wieś została wysiedlona a mieszkańcy zmuszeni zostali do rozpoczęcia nowego życia w innych regionach Rosji.

Opuszczona wieś Dawsza w Barguzińskim Zapowiedniku
Jak mawia Igor - "tylko na bajkalskim lodzie, zimą wyrastają endemiczne sosny". W rzeczywistości są to sosnowe gałęzie wbite w lód, aby oznaczyć bezpieczny szlak, przez kierowców, którzy przejechali tą drogą wcześniej.

Przemieszczając się zwinnym "UAZ-em" po lodzie, wiedzieliśmy, że lód na Bajkale "pracuje". Wizualnym świadectwem były szczeliny i torosy, które co jakiś czas musieliśmy pokonowyć. Zdarzało się, że nasz kierowca i przewodnik Igor, wysiadał i długo badał za pomocą metalowego prętu okolice szczeliny zanim znalazł miejsce, w którym można było bezpiecznie przejechać. Prosił nas przy tym o opuszczenie pojazdu. Skądinąd wiadomo, że te największe szczeliny, pojawiają się na jeziorze co roku w przybliżeniu w tych samych miejscach. Najczęściej dzielą one lód pomiędzy wyspami lub półwyspami. Powstawanie nowej szczeliny obwieszczane jest ogromnym hukiem, który jest słyszalny na wiele dzięsiątków kilometrów. Tak się dzieje kiedy ogromne masy lodu wyzwalają potężną siłę kurcząc się lub rozszerzając pod wpływem zmian temperatury. Nawet kiedy nie dochodzi do tak spektakularnych pęknięć, Bajkał nie jest milczący. Szczególnie o zmierzchu i wcześnie rano, wtedy kiedy dość gwałtownie zmienia się temperatura powietrza, słychać jak Bajkał "rozmawia". Nieraz są to bardzo dziwne dźwięki przypominające zawodzenie albo jęki.

Szczeliny i torosy

Kiedy przyjechaliśmy nad Bajkał, dowiedzieliśmy się, że tej zimy jezioro zamarzało spokojnie. " Bajkał nie szumiał", mówili miejscowi. Nie było zwyczajowych listopadowo-grudniowych sztormów. Dla nas oznaczało to mniejszą ilość fantazyjnych form lodowych, które tworzą się gdy gwałtownie obniżająca się temperatura unieruchamia na skałach rozszalałe fale. Dla ludzi od urodzenia związanych z Morzem Syberii, to kolejna oznaka zmieniającego się klimatu. A o tym, że klimat się zmienia, mówiono nam często. Usłyszeliśmy, że temperatura tak zimą jak i latem jest wyższa niż przed laty, że stepy na Olchonie, które z powodu mikroklimatu tworzonego przez Bajkał, w okresie letnim, długo pozostawały zielone, coraz częściej wyglądają podobnie jak te, które położone są bliżej Mongolii. Wypłowiałe i pożółkłe nie są już tak dobrą bazą pokarmową dla tutejszego inwentarza. Ta duża ilość śniegu na powierzchni jeziora tej zimy, także nie jest normą dla tego regionu. Co prawda raz na kilkanaście lat taka sytuacja ma miejsce, ale miejscowi żyjąc tak blisko natury i z naturą, bardzo są wyczulenia na wszelkie zmiany, które w niej zachodzą.

Kształty utworzone przez rozbijające się o skały i zamarzające fale

Szukając ciekawych form lodowych i niecodziennych kształtów nierzadko musieliśmy wczołgiwać się pomiędzy lodowe opryski a skały na brzegu Bajkału. Szukaliśmy szczelin w skałach i ukrytych jaskiń. Pokonywaliśmy na piechotę pola torosów. A w drodze powrotnej z Dawszy na wyspy Uszkanie, doświadczyliśmy co to znaczy wiejący "barguzin", który na chwilę chociaż odsłonił dla nas lód spod sporej warstwy śniegu. Spotkaliśmy też tam ludzi, którzy zawsze są gotowi do niesienia pomocy w trudnych warunkach. Wszystko to złożyło się na niepowtarzalną przygodę jaką dane nam było przeżyć nad Bajkałem. Po powrocie z bajkalskiego lodu pojechaliśmy do Autonomicznej Republiki Buriacji. Ale to już wizualnie i emocjonalnie materiał na zupełnie inną opowieść.

Wiejący "barguzin" na chwilę odsłonił nam spod śniegu taflę lodu

Tekst i zdjęcia: Jarek Solarczyk

www.worldofwildlife.photos

Created By
Jarek Solarczyk
Appreciate

Report Abuse

If you feel that this video content violates the Adobe Terms of Use, you may report this content by filling out this quick form.

To report a Copyright Violation, please follow Section 17 in the Terms of Use.